Dzisiaj postanowiłem się ruszyć do lasu, w Czwartek zaczęło mnie łamać bolało gardło i mijałem katar,ale po za dawkowaniu leków poprawiło się i w piątek pracowałem w domu 3 godziny jako drwal mięsne brzucha i grzbietu dają znać jeszcze dzisiaj. Wystartowałem ścieżką do Julinka potem Łubiec następnie nasze górki fajnie się kręciło tylko strasznie zasyfiała się kaseta. Następnie Roztoka ,Wiersze ,Bez szlaku Zaborów Leśny i Powrót tak samo Tylko że zaliczyłem 2 gleby przez koleiny pod śniegiem ale bez siniaków.Po powrocie obowiązkowe czyszczenie bo rower był cały zamarznięty i zasyfiały . Przy okazji przygotowałem zimówkę a Cube będzie miał wolne .
Po pracy sprawdziłem jak działa siłownia w Lesznie cena 8 złoty za wejście jednorazowe 70 zł za karnet na 3 dni w tygodniu i godziny otwarcia od 10 do 21 pasują . Wybrałem się po 17 i początek ciężki bo nie wiedziałem jak działają niektóre maszyny. I tak jeszcze nie wiem jak niektóre działają ale te z biblii opanowałem .Teraz wszystko mnie boli . Rozgrzewka rowerek 5 min Suwnica 1x20x110kg 1x7x155kg 4x10x110kg Ściąganie do klatki 5x20x30kg Przysiady 5x20x42kg Wyciskanie 4x20x4akg Wiosłowanie siedząc 3x20x40kg 3x10x40kg Prostowanie nóg 6x10x36kg Wiosłowanie stojąc 6x20x40kg Triceps na wyciągu 6x10x25kg Zginanie nóg leżąc na brzuchu 6x10x40kg Brzuszki na ławce 2x20 Rowerek 5 min Na siłowni było kilku napakowanych ale spoko nawet się rozmawiało. I ta suwnica co była 7 x 155kg to nawet nie wiedziałem że tyle założyli tylko było cierzko . Ale jeden s tych napakowanych skręcił nogę na tej suwnicy .
Dzisiaj praca do 14 ale się przedłużyło i wyszedłem 20 po ,szybko do domu przebrać się i na bieganie do puszczy . Dojechałem do Łubca na 15 godzinę i start do Roztoki ponuro ale na powrocie to już półmrok i jeszcze mżawka .W taką pogodę naprawdę się nie chce ale do puki nie przebiegnie się 1 km bo potem to już fajnie.
Po pracy na basen myślałem że będzie gorzej bo na basenie byłem rok temu a tu miłe zaskoczeni . Pływanie żabką 47 min 47 długości po 25 m. Potem bom belki i bicze wodne .
Dzisiaj z Rafałem wybrałem się do Brochowa tylko ina troską. Do celu fajnie się jechało a s powrotem zaczęło padać i Rafał osłabł potem zaliczył glebę na kolanko na asfalcie na pewno bolało. Kościół w Brochowie nie oświetlony chyba proboszcz oszczędza .
Trasa ta sama tylko teraz było już ciemniej i na początku słabo mi się biegło miałem wrażenie że kolka mnie chcę załapać, ale przeszło i już było fajnie powrót lekko i aż się chciało biec . Bolą barki i plecy.
Dzisiaj wybrałem się na asfalt i zrobiłem test drogowy ale chyba źle wiec pewnie powtórzę .A przejechałem się trzaską którą dawno nie jechałem i znów bardzo mokro.
Najpierw zmierzyłem wczorajszą trasę którą biegałem a potem pojechałem na trening dalej i w poszukiwaniu nowych górek do treningu i w połączeni z trasą z niedzieli i skrótami Damiana będzie chyba najdłuższa jazda po górkach w KPN jak ją zmierzę to powiem na pewno murze zabrać na nią Rafała bo po ostatniej niedzieli podobało musie. Ja po wczorajszym bieganiu troszkę odczuwam nogi a najbardziej barki i plecy ,ale róży to owocnie . A maksymalną prędkość uzyskałem dzisiaj na nowej górce którą dzisiaj nie podjechałem ale będę próbował .
Dzisiaj zacząłem biegać ,pojechałem autkiem na Łubiec i ruszyłem w stronę Babskiej Góry a potem po Naszych górkach do drogi 579 na Roztoce i s powrotem. Jak wracałem spotkałem dwóch panów na rowerach z piłami spalinowymi i butelkami mamrotów ,pytali mnie się jak dojechać tam gdzie tną drzewo powiedziałem im tak na czuja bo ostatnio tną na Górkach Damiana więc pokierowałem ich .Ja pobiegłem a oni przed ruszeniem łyknęli po łyczku wina pisanego patykiem i ruszyli .Zmierzyłem przyległości następnego dnia i wynosi ona 7 km 600 m ale daje w kość będę to przedłużał.
Rano bo po 7 godzinie ,ruszyłem z Rafałem do lasu . Po ostatnich opadach deszczu strasznie mokro a Rafał na łysych oponach wiec tańczył cały czas ja czasami też mijałem uślizgi.Pojechaliśmy na Palmiry a s powrotem troszkę innymi drogami jak zawsze gdzie widzieliśmy dwa Łosie i znów zerwał mi się łańcuch ,ale tym razem na spince więc tylko spiąłem i dalej jazda .Rafał pod koniec osłabł i słabo mu się kręciło ale się starał ,podjechał nawet jedną z naszych górek na wprost a nie ścieżką . Jak dojeżdżaliśmy to wyszło piękne słońce i jest piękny dzień nie tylko na rower.
witam jestem tutaj przez Damiana dmk77
lubię las góry trenuję w KPN
Maratony
mam kellysa magic 2006 mówią ze pękają ramy a ten jest super dostał tyle i się kreci tylko napęd padł
Teraz nowy CUBE REACTION