Trasa fajna bardzo taka jak w zeszłym roku . Poza tym uważam że po przejechaniu 800 kilometrów w tym roku to wynik nawet nawet. 154 miejsce open i 67 w kategorii. Tylko jedno mi się nie podobało że niemożna pojeździć na zmiany zero współpracy zespołowej dopiero na końcu z jednym gościem trochę podciągnęliśmy no i oczywiście trzech na przyczepkę którzy tylko się chowali .
Miało być Giga ale było Mega wytrzęsło mnie po korzeniach i plecy bolały od 30 km więc z bastowałem bardzo szybko płasko i mokro . Bo z nieba leciało od startu do mety .Jechało się dobrze wyprzedziłem całą moją drużynę i dużo ludzi których znam . Efekt 110 open i 40 w kategorii M3. I awansowałem do 2 sektora. Straty ,zgubiłem licznik sigma 1106 .
Wstałem rano i było pochmurno , w czasie jazdy autkiem zaczęło padać ale po dojechaniu do celu przestało. Na miejscu spotkałem się z chłopakami a potem pojechałem sam na rekonesans po powrocie razem z Dampersami początek asfaltu zaliczyliśmy no i do sektorów.Ja z 11 sektora a chłopaki różnie . No i w końcu oczekiwany start. Od początku mocno ale niebyło zbyt dużo chętnych do prowadzenia sektora . Po dojechaniu do pierwszych górek oddzieliłem się i cały czas do przodu mijałem cichą nadzieję że dogonię Marka ale się nie udało na pierwszej pętli wszystko świetnie . Po wjechaniu na 2 pętle zgubiłem trasę straciłem jakieś 2 minuty i wybiłem się z rytmu .Kiedy odrobiłem już rytm przyszła góra której nie podjechałem też za pierwszym razem i w połowie musiałem usiąść bo łapały mnie skurcze w udach,wypiłem magnez i przeszło dalej już mogło być nadal wyprzedzałem .Na 80 km nastąpił kryzys ale jakoś zjadłem i wypiłem i przeszedł no i kilometr przed metą kiedy pędziłem ponad 40 km/h skurcz w prawą nogę,więc zacząłem pedałować tylko lewą ale i tu złapał mnie skurcz że musiałem się zatrzymać na ponad minutę. Następnie ruszyłem ale już spokojnie dotarłem na metę . Poszedłem po makaron niebyło dostałem grochówkę nawet była smaczna. Myślałem że poszło mi lepiej ale po otrzymaniu esemesa okazało się że byłem 59 open a 20 w M3 na 74 uczestników giga .Mam nadzieję że się poprawie ale w sumie na początek w miarę fajny maraton szybkie zjazdy i obsługa na bufetach na 5 rzadko się zdarzała taka na Mazovii . 92 km pokonałem w 4 godziny 24 minuty.
Dzisiaj razem z Damianem na epilog Mazovi ,po dojechaniu i błądzeniu po Łomiankach dotarliśmy do biura zawodów potem na start. A start był po drugiej stronie gdańskiej trzeba było przejechać i rozgrzewka. Następnie ustawiłem się w sektorze i Start początek ostry i troszkę błotka następnie to już znane tereny Palmiry ,czerwony szlak do Roztoki tu nawrotka i na Ławską górę cały czas na liczniku strasznie szybko. Po dojechaniu do Marjewa i wyskoczeniu na asfalt gdzie wiało w twarz i powinno się współpracować jak nas było ośmiu to tylko we trzech się zmienialiśmy a piątka jechała na wydrę.Potem była fatalna droga z dołami aż do pociechy i wjechaliśmy do lasu i nagle trzech panów co jechali na wydrę odzyskali siły .Takie zachowanie to jest cwaniactwo a nie rywalizacja .Końcówka już wolniej bo mnie wykończyło prowadzenie grupki od Roztoki do Zaborowa. Dotarłem na metę za grupką którą prowadziłem był już Damian i trochę ludzi . Okazało się że byłem 40 na 233 startujących w kategorii M3 19 . Start udany i była czołówka z Mbikea.
Dzisiaj pojechałem na maraton finałowy do Nowego Dworu . Na miejscu kupę znajomych i kolegów z temu.Przyjechał Rafał i Robert aby nas dopingować.Pogadaliśmy wszyscy i rozgrzewka a potem start .Trasa była mi znana bo objazd robiliśmy tydzień temu ale Cezary Zamana dodał parę zmian. Które urozmaiciły troszkę trasę.Po starcie ostro wałem ,Marek z temu przede mną potem jechaliśmy na zmianę do 20 km tam ja pojechałem a Marek został na górce . Potem dalej przeciskałem się na wąskich ścieżkach których było tu wiele czasami wpadałem w jakieś dół przy próbie wyprzedania ,ale nic na szczęście się nie stało. A dzisiaj parę osób się porozbijało. Potem dogoniłem Damiana co było dziwne ,okazało się że ma defekt. Dalej po rozjeździe już spokój i można było przycisnąć wyprzedzałem kilka osób . Na końcówce doszło mnie dwóch ale się nie dałem . Wyjazd udany . Zapomniałem przez cały czas piszczały mi kółeczka w przerzutce założyłem nowe i nie wiem co źle zrobiłem ale pisk był niezły ,ja mijałem słuchawki to mnie nie wkurzało .Dystans 66 km czas 2 52 min miejsce 56 na giga a w m3 18 miejsce.Nowy łańcuch xt i zębatki 3 szt.
Dwie gumy ,miało być giga a było mega skończyły się dendki i naboje do pompki .Taraska fajna tylko te gumy .Ale trochę znajomych też łapało węża.Pozdrawiam wszystkich co chcieli mi pomóc .
Czwarty etap to podobnież formalność dzisiaj tylko 57 km ale 2070 mnpm przewyższenia . Po śniadaniu start jak zwykle chłopaki z domku dzisiaj kończą rywalizację między sobą ja się nie liczę bo przyjeżdżam daleko za nimi ale walczę sam ze sobą . No i znów ta pieprzona górka na rozruszanie . Start jak zwykle o 10 znów słonecznie .Wszyscy uśmiechnięci na starcie super atmosferka. I ruszyliśmy trasa mijała normalnie tam gdzie moglem to jechałem a gdzie nie dawałem rady to z bucika.Istebna-Skrzyczne-Istebna. Ostatni dzień to mijał najlepsze zjazdy taska prowadziła miedzy szczytami naprawdę piękne widoki i szybkie zjazdy . Na zjazdach osiągałem 60 km po szutrze na kamieniach tyle się nie odważyłem a poza tym były czasami pułapki jak pułki skalne . Po dojeździe do 2 bufetu była taka góra że pokonywałem ją i pokonywałem a potem już było z górki w porównaniu z tą górą. U kończyłem czwarty etap po 5 godzinach i 52 minutach na 271 miejscu. Na mecie spotkałem Tomka który mówi że niema łańcucha bo zgubił to poszedłem z nim z buta do domku . Nie myłem roweru . Potem na 18 przyjechaliśmy w koszulkach finiszera na start aby zobaczyć dekorację i zrobić fotkę pamiątkową. Jestem zadowolony bo to przejechałem rower nie zawiódł szkoda tylko że brak mi mocy trzeba się poprawić
witam jestem tutaj przez Damiana dmk77
lubię las góry trenuję w KPN
Maratony
mam kellysa magic 2006 mówią ze pękają ramy a ten jest super dostał tyle i się kreci tylko napęd padł
Teraz nowy CUBE REACTION