W poniedziałek miałem troszkę pokręcić ale niestety praca mnie przytrzymała.A dzisiaj nie mogłem sobie odpuścić ,po za tym chciałem sprawdzić nowe łożyska suportu . No i zadzwonił Damian więc się umówiliśmy na wieczór tylko potem zaczęło padać . Ale to nas nie zraziło i ruszyliśmy o 20 ,ja troszkę wcześniej pokręciłem się po Lesznie ,a potem do Łaz i powrót. Na powrocie już naprawdę padało aż droga była biała i pole widzenia się zmieszało. Przed Zawadami jacyś idioci z Mercedesa 190 na numerach WSC trąbili długo tak jak by nas chcieli poderwać. Ale ludzie mają różne zboczenia . Rower po dojechaniu do domu był troszkę ośnieżony i zmarznięty . Łożyska działają super .
Rafał zebrał ekipę na czwartek i udało się ,wystartowaliśmy o 8 rano od Roberta do KPNu w czterech ja ,Robert,Rafał i Marek . Na samym początku Robert zaliczył niezłego glebiacza potem już normalnie. Marek dotarł z nami do Julinka potem Robert zawrócił bo mijał ograniczenia czasowe a ja z Rafałem dalej do Zamczyska i powrót od Szymanówka do Kępiastego Rafał wpadł na pomysł że założymy ślad tylko że ślad miejscami mijał szerokości metra dwudziestu a dalej dziesięć centymetrów bo droga była tak zjeżdżona przez konie i sanie. I wyglądaliśmy jak paralitycy na biegówkach na tym odcinku . Ale zabawa była przednia i troszkę się przeciągnęliśmy.
Wczoraj mijała być siłownia z Damianem ale się nie udało bo Byłem z Rafałem i Robertem u Błażeja po narty biegowe .A dzisiaj z Rafałem o 7 20 już kręciliśmy tak aby cały rok się udał i był owocny .Tylko tak mało bo obowiązki świąteczne są..Pogoda w porządku dopiero jak kończyliśmy zaczęło padać . Dane z licznika ulegną zmianie bo koło w liczniku ustawione na trenażer 1.4 a jechałem na 2.5 grubości opony . Po asfalcie szują strasznie i ciśnienie w nich 1 atmosfera ale trzymają się w terenie i glebę ciężej złapać,a po za tym ma być bardziej meczący trening zimowy .Dla wszystkich zdrowych i wesołych świąt .
Dzisiaj z Rafałem wybrałem się do Brochowa tylko ina troską. Do celu fajnie się jechało a s powrotem zaczęło padać i Rafał osłabł potem zaliczył glebę na kolanko na asfalcie na pewno bolało. Kościół w Brochowie nie oświetlony chyba proboszcz oszczędza .
Rano bo po 7 godzinie ,ruszyłem z Rafałem do lasu . Po ostatnich opadach deszczu strasznie mokro a Rafał na łysych oponach wiec tańczył cały czas ja czasami też mijałem uślizgi.Pojechaliśmy na Palmiry a s powrotem troszkę innymi drogami jak zawsze gdzie widzieliśmy dwa Łosie i znów zerwał mi się łańcuch ,ale tym razem na spince więc tylko spiąłem i dalej jazda .Rafał pod koniec osłabł i słabo mu się kręciło ale się starał ,podjechał nawet jedną z naszych górek na wprost a nie ścieżką . Jak dojeżdżaliśmy to wyszło piękne słońce i jest piękny dzień nie tylko na rower.
Wybrałem się dzisiaj z Damianem na spokojne jeżdżenie jednak nie udało się z powodu podłoża strasznie mokro i ślizgo . A poza tym na samym początku trasy ,wyjeżdżając z grobli pod górkę pomyliło mi się i źle przerzuciłem . Efekt łańcuch pęk i za uwarzyłem wygięty ząb w środkowej tarczy . A w domu okazało się że go niema . Trening fajny odwiedziliśmy miejsca w których nie byliśmy ponad rok .
Wieczorem z Rafałem do Łaz i powrót. Jest już zimno ale jak człowiek się rusza to mu ciepło wiec trzeba zacząć wieczorne jazdy dopóki niema jeszcze śniegu.
witam jestem tutaj przez Damiana dmk77
lubię las góry trenuję w KPN
Maratony
mam kellysa magic 2006 mówią ze pękają ramy a ten jest super dostał tyle i się kreci tylko napęd padł
Teraz nowy CUBE REACTION